Marketing wirusowy
Media społecznościowe wciąż się zmieniają, wprowadzane są nowe sposoby na wyróżnienie się z tłumu, choć już widać powrót do tego co już znamy, ale w nowej odsłonie. A mowa o marketingu wirusowym. Marketing wirusowy, choć bardzo dobrze znany, wciąż jest źle wykorzystywany. W tym wpisie przybliżymy czym jest marketing wirusowy, wyliczymy niewątpliwe zalety, ale też (niestety) wady. Pokażemy przykłady, ale też podpowiemy jak się do niego „zabrać”.
poziom zaawansowania: średni

„Marketing wirusowy nie polega na przebiegłości – polega na robieniu rzeczy wartych rozmowy.”
— Seth Godin, jeden z najbardziej wpływowych ekspertów w dziedzinie marketingu
Czym jest dzisiaj marketing wirusowy?
Marketing wirusowy to styl promocji, który polega na tym, że odbiorcy organicznie generują i promują przekaz produktu lub usługi. W mediach społecznościowych marketing ten nazywany jest viralem. Charakteryzuje się nie tylko szybkością udostępniania przez szeroką publiczność i nie koniecznie właśnie Twoją grupę docelową odbiorców. Cel zostanie osiągnięty, jeśli Twoja wiadomość pojawi się w kanałach społecznościowych użytkowników, których nawet nie brałeś pod uwagę w swoich kampaniach.
Jak jednak działa marketing wirusowy?
Nowoczesny marketing wirusowy w mediach społecznościowych można zilustrować popularnością memów w mediach społecznościowych lub popularnymi dźwiękami. Są to pozornie przypadkowe posty, które „przejmują” kanały społecznościowe i wszyscy Ci zaczynają to albo komentować, albo dyskutować. Jednym się podoba, inni sktytykują, ale… No właśnie, ale viral – i na pewno się z nami zgodzisz – rozprzestrzenia się. Treści marketingu wirusowego rozchodzą się jak przysłowiowe memy. Niestety nie wszystkie marki osiągną takie zasięgi, którego szukają. Dlaczego? Czytaj dalej…
Przeczytaj też: Głos marki – wyróżnienie autentycznością
Jakie są zalety i wady marketingu wirusowego?
Nie ma wątpliwości, że stworzenie przynajmniej jednego, działającego wirusowego filmu w mediach społecznościowych znajduje się na liście niemalże każdego marketera. Dobry viral zwiększa świadomość marki, a to powoduje przeważnie wzrost obserwujących. A jak jest już zainteresowanie, to też zwiększa się potencjał przyszłej sprzedaży. I jeszcze – stajesz się jako marka „trensetterem” w branży.
Ale trzeba uważać, bo post, który stał się viralem ma też swoje minusy. Kiedy tak się dzieje? Jak w większości wywołuje „złe” odczucia, odbiór nie jest taki jak sobie życzyłeś. Może to spowodować, że obserwujący przestaną nim być, a klienci się odwrócą od marki. Nie masz kontroli nad tym co się dzieje z Twoją treścią i kto ją komentuje. Może się zdarzyć, że otrzymasz mnóstwo wiadomości, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Co więcej, jeśli są (według Ciebie) krzywdzące, musisz uzbroić się w cierpliwość i grzecznie odpowiadać. Pamiętaj – jeden „nietrafiony” viral może narobić szkód na wile miesięcy, a nawet lat.
Przykłady marketingu wirusowego, które dobrze znamy
W Polce ten rodzaj marketingu jest już od dawna stosowany.
Najlepszym przykładem (według nas) jest kampania Allegro „Czego szukasz na święta?”. I choć jest on z 2016 roku wszyscy pamiętamy starszego pana, który uczy się języka angielskiego, żeby porozmawiać z wnukiem, który na co dzień mieszka za granicą. Ten film stał się niewątpliwie hitem i chyba każdy z nas go widział.
Kolejnym przykładem jest kampania Żywca „Chcę się Ż” i choć początkowo były to spoty reklamowe, to twórcy wpadli na genialny pomysł gry, która stała viralem i nie ma co ukrywać – stała się też hitem. To mistrzowskie zaangażowanie użytkowników do tworzenia memów, grafik haseł z kampanii. Z poważnego dostawcy browaru, marka weszła w trend humorystyczny, a przesłane przez użytkowników prace udostępniała na swoich mediach społecznościowych, co dodatkowo zwiększyło zasięg. Podobnie zachowała się marka Tyskie z hasłem „Przejdźmy na Ty”.
Inną marką, która też to z powodzeniem wykorzystała był Lidl i jego kampania „Pasztet z Lidla”. Takich przykładów jest dużo, ale te podane powyżej przez nas są nie tylko dobrze przygotowane i przeprowadzone, ale też angażujące użytkowników, co dodaje wartości.
Co łączy większość kampanii marketingu wirusowego?
Chociaż treści wirusowe różnią się znacznie w zależności od firmy, istnieją trzy odrębne elementy, które łączą większość kampanii. Należy o nich pamiętać, próbując ocenić, czy kampania ma potencjał na pożądany przez Ciebie szum.
1/ Są organiczne
Kampanii wirusowych nie da się wymusić, nawet jeśli ustawisz pod nią kampanię płatną. Treść, która staje się viralem rozprzestrzenia się organicznie, bo Twoi obserwujący i klienci ostatecznie decydują czy dana treść jest warta udostępnienia. Napisanie – musisz być w odpowiednim miejscu i czasie, jest proste. Ale kiedy udostępnić taką treść? Na pewno po odpowiedniej i umiejętnej analizie Twoich mediów społecznościowych, zachowaniach Twoich odbiorców będziesz w stanie stwierdzić kiedy daną treść udostępnić i czy na pewno warto ją udostępniać.
2/ Są na czasie
Jak wiesz, trendy przychodzą i odchodzą. Dzisiaj nie jest trendem to co jeszcze parę miesięcy temu było. Podobnie jest na skupieniu uwagi Twoich odbiorców. Raz wypuszczony viral, który według Was zrobił „furorę”, nie oznacza, że następny też nim będzie. Zasadą marketingu wirusowego jest to, żeby nie powtarzać tego co już było. Mo≥że to spowodować tzw. „wyczerpanie trendu”.Bo to co jest teraz „na topie” nie oznacza, że jutro czy pojutrze też jest.
3/ Są odważne
Pamiętaj, że kampanie i taktyki marketingu wirusowego wiążą się też z ryzykiem. Viral oznacza nie tylko przygotowanie takiego materiału, który „chwyci”, ale ma przede wszystkim przyciągnąć uwagę użytkowników. To nigdy nie dzieje się przypadkowo. Oczywiście, nie wszystkie kampanie marketingu wirusowego są kontrowersyjne, ale mają tendencję do wykraczania poza ramy tematu, co jest jedną z największych wad marketingu wirusowego.
Od czego zacząć marketing wirusowy?
Za pierwszy i najważniejszy cel marketerzy stawiają sobie – uzyskanie konkretnych wyników z poniesionych inwestycji w media społecznościowe. I tu często przychodzi do głowy pomysł – a może zrobimy viral? Większe zasięgi, więcej obserwujących. Tak, tylko jak go stworzyć?
Zadaj sobie pytanie – dlaczego?
Dlaczego chcesz, żeby Twoja treść stała się popularna? Pytanie „na pierwszy rzut oka” proste, ale czy na pewno? Potem zadaj sobie kolejne pytania: czy ja chcę więcej komentarzy? A może chcę, żeby „dobrze” mówili o marce? Albo może chcę przyciągnąć nowych klientów?
Jeśli szczerze odpowiesz sobie na te pytania, to poznasz odpowiesz na swoje „dlaczego”. Ta odpowiedź pomoże Ci stworzyć wartościowe treści. Szybkość – cytując klasyka – jest wskazana, ale przy łapaniu pcheł, nie przy wprowadzaniu nowego rodzaju promocji marki. Dobrze przemyślane odpowiedzi pozwolą przygotować kampanię, która spełni Twoje oczekiwania. A jak do każdej kampanii, potrzebujesz planu. Po prostu zrób go!
Raporty z mediów społecznościowych
Czy wiesz co podoba się Twoim odbiorcom? Czy wiesz jakie treści są lajkowane i komentowane? Dlatego, niezależnie od tego, czy chcesz tworzyć treści, które staną się viralem, czy tworzyć treści na swoje „walle”, musisz wiedzieć, co konkretnie podoba się Twoim obserwatorom. To klucz do zaangażowania Twojej społeczności.
Optymalizacja Twojego virala
Masz już gotowe treści/video/grafikę, ale pamiętaj, żeby zadbać o to by były odpowiednio zoptymalizowane. Chodzi o szybkie i łatwe udostępnianie. Pamiętaj, żeby nie ograniczać się tylko na mediach społecznościowych. Jeśli prowadzisz stronę, a na niej aktualności lub blog, to ta Twoja treść też tam się powinna znaleźć. Chodzi o możliwość rozprzestrzenienia – bo przecież właśnie o to Ci chodzi. Jeśli możesz to przy okazji „podaruj coś” odbiorcom – ebooka, jakąś wartościową checklistę lub coś podobnego. Wtedy zwiększasz szanse na zwiększenie zasięgów, a i przy okazji skorzysta także Twoja strona, która będzie odwiedzana, przez większą ilość użytkowników niż dotychczas.
Pamiętaj o hasztagach
O hasztagach (jak pamietam) dyskutuje się od dłuższego czasu: używać czy nie używać? Są tacy, który twierdzą, żeby nie uzywać, bo treści obronią się same, ale są też tacy, którzy twierdzą, że bez hasztagów nie ma sensu publikowanie.
My jesteśmy zdania, żeby te „robaczki” zdecydowanie dodawać. To właśnie one idą w parze ze zwiększaniem odbiorców. A jeśli Twoja grupa odbiorców jest duża, warto pokusić się o stworzenie swojego własnego hasztaga. Dzięki temu nie tylko wyznaczasz trend, ale też możesz w bardzo prosty sposób śledzić jak ten hasztag się rozprzestrzenia.
Zastanawiasz się? Rozważ trendjacking
Trendjacking to strategia wykorzystująca już istniejące trendy, wydarzenia czy popularne tematy. Wtedy „troszkę” na tym korzystasz i nie musisz czekać, aż Twoja treść zacznie być widoczna. Ona staje się widoczna od razu, a czy stanie się viralem? To już zależy od Ciebie. Jest to dość popularna praktyka marketingowa, jeśli chcesz „uszczknąć” kawałek tego wirusowego rynku.
Twarz, osoba – nie sama treść
Wspólną cechą większości treści, które stają się viralami, jest to, że ich autorami są „żywi” ludzie. To oni sprawiają, że są organiczne, sympatyczne i łatwe do zrozumienia. Tu bardzo ważna jest autentyczność. Spróbuj unikać haseł firmowych i skup się na przekazie virala, a dopiero potem na swojej marce.
Czy marketing wirusowy ma sens?
Każde wywołanie emocji, tych rzecz jasna – pozytywnych, ma sens i uważamy, że każda marka może sięgnąć po ten rodzaj marketingu. Ważne, żeby wszystko przemyśleć i dobrze, naprawdę dobrze się przygotować. Zły pomysł, złe wykonanie czy źle dopasowane kanały mogą spowodować więcej szkód i narazić na bardzo duże straty.
Chcesz „spróbować” marketingu wirusowego?
Napisz do nas! –> kontakt@wowefekt.pl lub wypełnij formularz
a to my odezwiemy się do Ciebie.
- Umów się od razu na bezpłatne spotkanie on-line korzystając z przycisku znajdującego się tuż pod formularzem.
- Zadzwoń – 736 356 686 i umówić się na konsultację ;o) Wybór należy do Ciebie. Zapraszamy!